Dziś będzie z tekstem, ale bez wizji.
Melduję, że dopadła mnie niemoc TFUrcza. Może za gorąco, a może nie, bo w sumie dopadło wcześniej.
Ale po kolei.
W drodze do Krakowa (ceny biletów PKP porażają!!!) skończyłam Nespelem. iiiiiiiiii...... drodzy państwo, powiem kicha :( plisy jest jakoś za dużo, na karku wisi, na przodach nie układa się jak trzeba. Nie wiem, muszę pomyśleć nad jakąś operacją ratującą życie. Ale na razie zezwłok wisi na wieszaku i drażni mnie swoim widokiem. Muskat , którego niedobory powodowały przestoje, też jakoś mnie nie zachwycił :(
Zdjęć paskudy nie ma.
Może będą jak to to poprawię.....albo przerobię na coś innego.
Na taśmie produkcyjnej jest też Zosina Marina z Amande. No to wychodzi akurat fajnie. Na razie jestem zadowolona. Pokażę pasiankę marynistyczną jak dorobię drugi rękawek. Co z moim ostatnim tempem może oznaczać czas dłuższy....
No i co? Tyle w zasadzie! Planów brak. Jest za gorąco, bo o dzianinie myśleć.
Aha, w Krakowie byłam na 20leciu matury!!! Ha! powiem wam, że młodzi i piękni jesteśmy! I tej wersji będę się trzymać, nawet jak mi będą wypominać, że już za parę dni obejść trzeba będzie ostatnie 30....
3 komentarze:
Rzeczywiście - Muskat nie zachwyca. Mam nadzieję, że w noszeniu będzie się sprawował dobrze. W robocie powoduje szereg przekleństw pod adresem rozwarstwiającej się nitki.
Niemoc TFUrcza pewnie niedługo minie. pozdrawiam
:)
Rzeczywiście za gorąco na dzianie.
Czasu mi brakuje, ale też i odrzuca mnie.
Ostatniej 30 się nie bój - jeszcze piękne lata przed Tobą, uwierz mi!
Dopiero później robi się trudniej.
Ale na to "trudniej" Masz jeszcze całe 10, albo i 11 lat - możesz mi wierzyć na słowo:)
E tam niemoc... toż i Mistrz musi czasem odpocząć i świeżego powierza nabrać w płuca ;) Pozdrawiam serdecznie.
mojedzierganehobby.bloog.pl
Prześlij komentarz