Spadł deszcz i podlał mi badyle na balkonie, znów jest chłodniej i z tlenem. W kontekście nadchodzących wakacji to może nie za bardzo, w kontekście tego, że moje dopiero w drugiej połowie sierpnia, to całkiem przyjemnie.
Dzierganiowo cokolwiek drgnęło, nie żebym zaraz wrzuciła coś nowego na drutki, ale z niebytu, to znaczy z koszyka, wyciągnęłam ogoniastego (czyli pomgrenate) i walczę. Idzie nieźle, wzorem Mao dorzuciłam na bordiurę ażurek. Korpusik gotowy. Wieeeeelki po blokowaniu wyszedł strasznie, będę się nim jak wielkim szalem siedem razy owijać, tylko rękawki machnę:)
Na razie musicie uruchomić wyobraźnię, bo ogony jeszcze nie uwiecznione.
Za to zapraszam na pyszności, pesto zielone raz jeszcze tylko tym razem ciut inaczej podane.
10 komentarzy:
patrzę na Twoje zdjęcia i od razu chce mi się jeść. albo chociaż polizać monitor ;)
czy Ty chcesz mnie zabić? ja tu głodna siedzę!! ;)
ja mam niby ogoniastego w planach, ale jak pomyślę o tych połaciach na 2,5 to mi się odechciewa ;)
idę sobie coś dobrego zrobić, z bazylią balkonową koniecznie
ja na 4mm dłubię, ale daj spokój, to było 390 oczek na drucie!!! masssakra!
Se ve riquisimo, saludos cordiales
zakochałam się w tym zdjęciu, czy mogłabym prosić o wersję nadającą się na tapetę? jest przepiękne!!:)))
Effciu, czy w drugiej połowie sierpnia może będziesz w Krakowie?
Kasiu, w Krakowie będę w połowie lipca, w drugiej połowie sierpnia jadę na upragniony urlop.
Dawno tu nie byłam, a tu pięknie i smakowicie jak zawsze.
...pozdrawiam...
piekna fota!
moj "ogoniasty" tez wyszedl olbrzymi. marudzilam, ze sie to robi i robi i konca nie widac i tak sie rozpedzilam, ze teraz doslownie konca nie widac ;)
Pesto przepyszne! sprawdzilam!
Prześlij komentarz