środa, 30 czerwca 2010

truskawka

jestem w ciągu..... im bardziej jestem przemęczona, tym więcej dziergam...no i mundialejro sprzyja...
no tak czy inaczej poszłam za ciosem i walczę z kolejnym Kimowym projektem, również z Misty.
tym razem to Peace. nazwijmy go truskawą, bo wymowa peace czegoś mi się w przykry sposób kojarzy.
dłubię z sol levante. skład więcej niż szlachetny, jedwab, bawełna i len, śliczna, mięciutka, dzierga się, no powiedzmy nie najgorzej, choć faktura niteczki nie sprzyja gładkiemu przeplataniu się oczek.
myślę, że troszkę w szczegółach pomajstruję we wzorze. to znaczy już majstruję. podoba mi się sweterek wcięty w talii, mocno dopasowany, ale nie podoba mi się, że w oryginale ta talia jest podejrzanie nisko. dlatego zrobiłam w ryżowym dole blisko 20 rzędów więcej. to powinno poprawić proporcje sweterka.
w planach mam do tego rękawki 3/4, ale zobaczymy na ile włóczka pozwoli. pierwszy raz z niej dziergam, więc nic jeszcze o jej wydajności powiedzieć nie mogę.

wygląda to to mniej więcej tak

niedziela, 27 czerwca 2010

blossom

skończyłam!!!! i jestem zachwycona, leży idealnie, czuję się w nim świetnie i wiem, że będzie jeszcze jeden. czerwony. z rękawkami 3/4. włóczka (cheope) już zamówiona.

wprowadziłam całe mnóstwo poprawek, wzór od początku do końca napisany jest beznadziejnie, gdyby nie zdjęcia na ravelry i doświadczenie miałabym dużo problemów z tym projektem. jak już rozpisałam po swojemu, w zeszyciku, rząd po rządku, to robiło się przyjemnie.
aha, talia po skończeniu wydała mi się elastyczna, stanowczo za bardzo elastyczna, dlatego w miejscu łączenia dołu z górą po lewej stronie zrobiłam szydełkiem 2 mm rządek oczek ścisłych zamykających. teraz jest ok.

proszzz, na ludziu wygląda tak:


i jeszcze trzy zdjęcia wykonane przez synka

wzór: BLOSSOM
włóczka: Adriafil Cheope - 4 x 50g
druty: 3 i 3,5mm


i jeszcze butki nabyłam drogą kupna, klapeczki, o takie :)


sobota, 26 czerwca 2010

piątek, 25 czerwca 2010

off topic.......choć nie do końca

WYBORY 2010

Nie jestem już żaden smarkacz,
Łeb mam pokryty siwizną.
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo zbyt cię kocham, Ojczyzno!
Niejeden ciężar na barkach
Dźwigałem, znosiłem trudy.
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo dość mam kłamstw i obłudy.
Gdy spytasz mnie, niedowiarka,
Dlaczego? Wyznam ci szczerze:
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo w żadną zmianę nie wierzę.
Skąd wiem, że wybór niedobry?
Nie wierzę w zmiany oblicza,
Bo nie chcę powrotu Ziobry
I teczek Macierewicza.
Bo nie chcę mieć Prezydenta,
Co straszy gejem i Żydem,
Co w każdym widzi agenta,
I może zaszczuć jak Blidę.
Na Jarka nie oddam głosu
Za czasy, gdy był premierem,
Za ten upadek etosu,
I koalicję z Lepperem.
Za to, co wciska ludowi,
Na co pozwala i sprzyja,
Za to, co pisze Sakowicz
I głosi Radio Maryja.
Za sieć podsłuchów i haków,
Wydanie walki elitom,
Za to, że skłócił Rodaków,
Za IV Rzeczpospolitą.
Dziś w duszy mej zakamarkach
Odkrywam decyzji sedno:
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo nie jest mi wszystko jedno.
Wybaczcie drwinę i sarkazm,
Odporność z wiekiem się zmniejsza.
Nie zagłosuję na Jarka,
Bo Polska jest najważniejsza!

Wojciech Dąbrowski

wtorek, 22 czerwca 2010

z frontu

w porze wieczornych meczów w piłce kopanej Blossom rośnie niespiesznie. mógłby szybciej, ale ten opis...przyznaję, że w wielu miejscach robię po swojemu pokonana przez meandry Kimowych opisów. doprawdy, mistrzostwo świata!
po swojemu zrobiłam podkrój pach, lekki dekolt na pleckach, po swojemu zmodyfikowałam skos z przodu i po swojemu odejmuję oczka na formowanie dekoltu.
robię przy tym liczne notatki, na wypadek gdyby mi sie zachciało kolejnego kwiecia.
głupia jestem, jeszcze nie wiem czy mi się spodoba, czy czuć się w nim będę dobrze, a już dumam nad kolejną wersją kolorystyczną, której bym mogła zrobić dłuższe rękawki.
na razie są plecki i prawy przód do wysokości trzeciego ażuru.

środa, 16 czerwca 2010

kwieciście

życie nie znosi pustki, moje ręce też :) dlatego ledwie zeszło z drutków abrazo już coś na nie wrzuciłam.
z prześlicznego zielonego Cheope (naprawdę grzechu warta bawełna) rośnie blossom. nie wiem jak dalej, ale jak już poradziłam sobie z opisem i z pomocą Kasi z pikotkami, dół robi się banalnie. robótka akurat do oglądania piłki kopanej....


z centymetrem w łapce robię to blossom, bo muszę na bieżąco wzór dopasowywać, jakbym robiła ściśle wg przepisu to by mi ogromne wyszło! mam jednak grubszą włóczkę i nie planuję skurczenia się bawełny no i potrzebuję najmniejszy rozmiar.

pikotki na dole trzeba było powtórzyć 30 razy ja powtórzyłam 25 bo te 25 dało mi już szerokość 40cm, która była na schemacie. swoją drogą to te rysunki Kim są o kant d..... bo podaje wymiar na dole, ale ile ma być w talii to już nie, bo po co, wrrrrr
wiem mniej więcej ile z włóczki tej grubości potrzebuję oczek w talii by było to dopasowane, więc nabrałam z długiego brzegu na plecki 78 zamiast 86.

i dalej pewnie też będę przerabiać, żeby wszystko sobie dopasować.

dół francuzem z pikotkami robiłam na 3mm teraz polecę 3,25.

Urugwaj ograł RPA 3:0, nawet wuwuzele ucichły. idę spać.

wtorek, 15 czerwca 2010

foto apdejt - abrazo

dodatek fotograficzny do poprzedniego wpisu



wzór: Abrazo
druty: KP 3,75 mm
włóczka: 100% jedwab z Allegro
wymiary: hm, nie mierzyłam, ale ostatecznie satysfakcjonujące :)

poniedziałek, 14 czerwca 2010

z ostatniej chwili....

łypiąc jednym okiem na mecz, w którym Włosi (tudzież Włochanie jak był uprzejmy kiedyś stwierdzić mój pierworodny) nieludzko mordowali się z Paragwajem, zmordowałam abrazo. się blokuje.
czy mi się podoba? nie wiem. nie zrobiłam go dokładnie z przepisu, z powodów o których pisałam i już wiem, że zamykanie oczek przy rzędach skróconych formuje kształt, podobnie jak sposób zamykania oczek w ostatnim rzędzie, no ale ja chciałam większy niż chusteczka, więc zrobiłam po swojemu. znaczy rzędy skrócone bez zamykania oczek. ostatni rząd zamknęłam normalnie, a potem przejechałam rządkiem szydełkowych oczek ścisłych. no kształtu kanonicznego to to nie ma. jak się będzie motać się okaże. patrzę na zezwłok napięty na ręcznik i widzę, że oczka nierówne jak jasna cholera. pokonał mnie ten jedwabnik. i farbuje nieludzko!

foto będzie..... jak będzie. nie dziś.
dziś było za to zakończenie kariery przedszkolnej pierworodnego. jak na pół-krakusa przystało wystąpił jako Szewczyk, co chciał pokonać smoka wawelskiego :)
bardzo było pięknie i wzruszająco....

sobota, 12 czerwca 2010

nowe zabaweczki

dziękuję wam pięknie za wszystkie miłe słowa i urodzinowe życzenia!
tortu nie było, kto by zdmuchnął 38 świeczek, jeszcze w takim nieprzytomnym upale....
urodziny uczciłam margaritą truskawkową, bardzo zimną, bardzo pyszną i w dużej ilości :)

wczoraj też dojechała do mnie paczuszka prawie urodzinowa, bardzo zamotana, a w niej moje nowe zabaweczki w soczystych kolorach:

Cheope Adriafilu - 100% egipskiej bawełny w przepięknym, intensywnym odcieniu zieleni.
będzie z tego Blossom, w każdym razie ma być.




drugi skarb to Sol Levante, także Adriafilu, cudowna mieszanka naturalnych składników:
47% jedwabiu, 45% bawełny i 8% lnu.
jeszcze nie wiem co z tego zrobię, ale zachwycam się cudownie intensywną czerwienią i fakturą tej włóczki. 





a teraz idę po kolejną szklankę lodowato zimnej wody i postaram się nie paść z przegrzania.....

środa, 9 czerwca 2010

szlachetna porażka



przez ten jedwab rozum mi odebrało, no albo raczej totalny brak wyobraźni matematycznej po raz kolejny dał znać o sobie:(
chciałam zużyć na to abrazo cały jedwab i jakoś nie tknęło mnie gdy byłam w połowie, że kulka włóczki się zmniejszyła nieznacznie. nie pomyślałam, że jak robię na znacznie cieńszych drutach powinnam nabrać więcej oczek - powtórzyć np. 30 motywów zamiast 25. nie tknęło mnie również gdy robótka mi się po zrobieniu ażuru skróciła - w ostatnich rzędach gubi się ok. 100 oczek. nie ruszyło mnie także, że rzędy skrócone też skracają robótkę, bo w każdym rzędzie ubywa 1 oczko. no bezmysł totalny!!!!!
efekt jest taki, że zamiast szala będę mieć coś co w najlepszym razie ma wymiary harcerskiej chustki! apaszka zamiast szala, a nici zostanie mi jeszcze na drugą. wściekła jestem jak łoś!
mogę to skończyć i udawać, że tak miało być a resztę włóczki schować na dno pudła. mogę też klnąc spruć w cholerę to coś i do czystego jedwabiu nigdy nie wracać. wrrrrrrrrrrrrrrrrrr
na razie nie bacząc na upał i poziom Wisły zabieram dzieci do zoo...


poniedziałek, 7 czerwca 2010

połikendowo

łikend nie sprzyjał dzierganiu. prawie całkowicie niedzierganiowy był. bo nareszcie piękna pogoda w dodatku w pakiecie z długim łikendem. a ja na łonie nie umiem. to znaczy może i umiem, ale na łonie jest nadto pokus fotograficznych, a dziergać i fotografować jednocześnie to już na pewno nie umiem.
no więc łikend nie sprzyjał.
ale dzieciom tak, wyszaleli się dowoli, wypaćkali, wybiegali i wyskakali.
jak na załączonych....

niektórzy też potracili zęby przednie, ku swej wielkiej dumie i utrapieniu importowanej skądsiś wróżki zębowej.
***
jednak COŚ wrzuciłam na drutki.

cieniusieńki jak nić pajęcza i szafirowy jak pawi tors jedwab..... wzór ABRAZO.
wzór wymaga nabrania 367 oczek, ale jest bardzo prosty, jednostronny, łatwy ażur, tym bardziej, że zrezygnowałam z dodawania koralików. a jednak pierwsze podejście było porażką. mimo, że jedwabną niteczkę wzięłam podwójnie.
nie byłam w stanie dopasować grubości drutów i opanować nitki, niby równie cienka, co bławatkowe merino, jednak znacznie trudniejsza. nieelastyczna, niesprężysta, szorstka i śliska jednocześnie. jedwab mnie pokonał...
sprułam więc nieszczęsny zezwłok z połową ażuru i postanowiłam przewinąć nitkę potrójnie. mało brakowało, a kosztowna niteczka wylądowałaby w koszu, wrrrrrr co za koszmar nie do opanowania!!!
jednak jakoś (z niewielkimi stratami) udało się. nabrałam oczka raz jeszcze, wzięłam cieńsze druty i teraz chyba będzie ok.
chyba.
się okaże.

wtorek, 1 czerwca 2010

meduza zwyczajna

skończyłam jeszcze wczoraj, dziś przyszyłam guziczki i jest. zwyklak taki. meduza zwyczajna. prościuteńki, bez modelowania talii, dodawania, odejmowania. karczek wyliczany tak samo jak w Ruby.
rękawki 3/4.
wyprany, zblokowany. nie wiem jak będzie się nosił. oby włóczka zachowywała się w eksploatacji lepiej niż w robocie.
proszzzz



Meduza
materiał: medusa xima 4 motki
druty: 3,5 i 4 mm
8 guzików
rękaw 3/4
rozmiar xs

przypomina trochę Daisy, a całość obrobiłam oczkami rakowymi tak jak Lucy, mówiłam, że jakieś kimowate mi to wychodzi:)

czy będzie noszalna? czy się będziemy lubić? to się okaże.

jak już o lubieniu i nielubieniu mowa, to Brahdelt rzuciła wyzwanie. skoro rzuciła to ja podejmuję rękawicę:) o całych rzeszach chybionych projektów, które nieobfotografowane zniknęły w pomrokach dziejów zmilczę. no może wspomnę jeden, czysto teoretycznie, bo ani zdjęcia, ani wzoru, ani samego swetra nie mam. to był sweterek, który zrobiłam wiele lat temu, w LO chyba jeszcze. rękawy i plecki były szafirowe jak meduza, z przodu był wrabiany obraz Picassa, portret Dory Maar jak dobrze pamiętam. narobiłam się przy tym niesamowicie. i w ogóle nie nosiłam! do niczego mi to nie pasowało, a kubistyczny przód bardziej nadawał się do oprawienia w ramki. no i oczywiście to był 100% akryl.
wzór z jakiejś Sandry, stawiam na rocznik 1990.
APDEJT:
to nie była Dora Maar, to był portret siedzącej kobiety z ręcznym zegarkiem, o ten:
obrazek zaczerpnęłam ze strony: studio-international

obraz genialnego Picassa jest wspaniały, ohyda sweterka była bezgraniczna, mimo, że zrobiony był starannie z pieczołowicie zbieranych resztek włóczek wszelakich, bo komu się śniły 20 lat temu szlachetne przędze we wszystkich kolorach dostępne na polskim rynku..... aż żałuję, że nie "zasuszyłam" dla potomnych.... muszę zapytać mamę, miała zachomikowane sprzęty do zwijania, może ma u tego UFOka :D:D


z projektów współczesnych i takich, które pokazałam na Ravelry też mam kilka porażek. przede wszystkim Oliwia.
oryginalny wzór z Sandry jest piękny, ale nie na moją drobną sylwetkę. mimo, że  zmniejszałam i tak wyszedł za obszerny, a talia za nisko. no to to jeszcze szerokim paskiem da się uratować. ale ta beznadziejna włóczka, tylko kolor mnie skusił..... nie wiem czy z 5 razy miałam go na sobie.

po drugie Bashka


prosty kopertowy sweterek wg wzoru Zdzid. rozmiar ok, kolor przeobłędny, no ale znowu ta beznadziejna włóczka....Baśka... 
i wykonanie też nie najlepsze. ale przyznaję, to był mój pierwszy sweterek po wieloletniej przerwie. gdy go zrobiłam podobał mi się bardzo, teraz na wszystkie błędy, luźne oczka itp. nie mogę patrzeć.

mam jeszcze jednego trupa w szafie, szydełkową bluzkę, bardzo ażurową. wzór był znowu z jakiejś Sandry, na zdjęciu mi się podobał, własna wersja w sumie też, ale nie umiem takich dziurawców nosić. miałam 2 razy na sobie. zdjęcia niet.
z nowszych Icy, fajna włóczka, fajny kolor, fajny fason, ale z ramionami coś mi nie wyszło, poprawiałam wiele razy, ciągle jest nie tak. irytuje mnie ten defekt, gdy mam go na sobie:(


a w szafie córcianki wisi to:

sama wybrała włóczkę, sama wymyśliła co to ma być, a gdy zrobiłam stwierdziła, że jej się nie podoba i ani razu nie miała tego na sobie. O!

a z ulubieńcy? 
pewnie cała reszta :) ale zima nie była by taka sama bez szalomków, obu! Genialna prostota, wygoda. przy szalomkach pokochałam okrągłe karczki i nie mogę przestać :)


lubię niespodziewany koniec lata z fantastycznej włóczki DUO Adriafilu - 50% wełna merino i 50% bawełny


uwielbiam motowidła - endless knitted cardi shawl -Mia i Zoe, z absolutnie ulubionej włóczki Katia Austral


i wszystkie małe letnie kardiganiki na bazie Daisy


lubię wrzosik....



i listki


lubię obie wersje Bingo, ale Porto bardziej (znowu Austral!)

wielbię wszystkie moje najnowsze produkcje, Ruby, Pawika i szal Bławatek z cieniuśkiego merino.
i mogłabym jeszcze długo.....ale nie będę :) ważne, że bilans jest na plus:)


***
aha, zostałam jeszcze zaproszona do zabawy w 10te zdjęcie, ale pozwólcie, że o tym następnym razem:)