sobota, 27 lutego 2010

lot opóźniony

Odnoszę przykre wrażenie, że wraz z blogowym ujawnieniem się spadła mi drastycznie wydajność dziewiarska....
Z frontu robót donoszę jednak, że ...
- słoń prawie na finiszu, no parę rządeczków rękawka do końca i guziki.... może jutro?
- bławatek dojechał, kolor ma piękny, ale jak patrzę na grubość, a raczej cienkość tego cuda, chyba przeceniam swoje możliwości....
niemniej zaczęłam od zwinięcia.... śmiesznie malusi kłębuszek się z tego zrobił....

                              
i zaczęłam walkę, to znaczy mój pierwszy szal. Na początek wybrałam zupełnie nie rozpraszający wzór rombów, bo niewyczuwalna w rękach cienkość i lekkość włóczki jest wystarczającym wyzwaniem....
Póki co nie mam nic do pokazania, ledwie parę rządeczków, gdy się już przyzwyczaję do tej lekkości będzie się dłubać przyjemnie, bo to cieniuśkie merino jest mięciutkie i sprężyste.

Na razie ze skończonych niebieskości do pokazania mam nieskończenie niebieskie buty...
gustownie sfotografowane za pomocą nowej zabawki.....

no i wydało się, co mnie od dziergania odciąga:) poprawy na razie nie obiecuję :)

poniedziałek, 15 lutego 2010

szalonek czyli rodzi się słoń

ten wzór podobał mi się od dawna. Wyszperałam go rok temu, zaraz na początku mojej przygody z Ravelry, ale wykonanie okrągłego karczka, w dodatku od góry przekraczało granice mojej wyobraźni. Wtedy. Bo wkrótce odkryłam, że robienie swetrów od góry, to jest to co tygrysy lubią najbardziej.
Shalom odkopałam ponownie, gdy segregując zasoby włóczkowe czające się za sofą dumałam nad tym, co by teraz na drutki wrzucić. Wrzuciłam niebieski ideal, miał być sabbatical, ale szybko się okazało, że ażury, w których dziurki trzeba dziergać po obu stronach robótki to stanowczo nie moja liga. Jestem na to za leniwa.Sprułam. Zaczęłam raz jeszcze, z tą samą ilością oczek, tylko inny, łatwiejszy ażur. Ale gdzie ja oczy miałam! To znaczy, gdzie miarkę miałam, alno kalkulator, albo liczydło jakieś, czy cokolwiek! Potwornie szerokie to było! Ze 3 rozmiary za duże! Sprrrrrrrułam.
I wtedy, cichutko, nieśmiało, z kącika  wyłonił się Shalom - po mojemu szalonek. Nie ukrywam, że te setki wykonanych shalomków wszelkiej maści i urody "lekko" mnie odstraszały, ale podjęłam wyzwanie. Jakież to sympatyczne dziergadło :) I oczka przekręcone w końcu opanowałam i nowej techniki się nauczyłam (okrągły karczek) i pokombinować mogłam......Dziergał się lekko, łatwo, przyjemnie...(byłoby jeszcze przyjemniej, gdybym dwukrotnie nie musiała zamawiać brakujących motków...)
Trochę oczywiście pokombinowałam, bo kto by się trzymał utartych schematów, wzory są po to by je modyfikować :). Chciałam kardigan, a nie bezrękawnik, no i użyłam włóczki o innych parametrach i cieńszych drutów.
Robiłam z dwóch nitek ideala, na drutkach 5 mm, w zasadzie powinnam na 5,5 mm.....ale nie mam takiej grubości.

Zaczęłam prawie zgodnie z wzorem, jedyna modyfikacja to szersze plisy na guziki - 8 oczek zamiast 5. Nabrałam 73 zamiast 67 oczek. Dalej dodawałam oczka zgodnie z wzorem. Po trzecim dobraniu miałam 186 oczek. Nie podobały mi się oryginalne rękawki, bardzo obszerne w stosunku do przodów, rozdzieliłam więc robótkę po swojemu: 28o. (przód) 42o. (rękaw) 46o. (tył) 42o. (rękaw) 28o. (przód). Spod pach dobrałam po 10 oczek zamiast 15.
Dalej robiłam intuicyjnie, bez liczenia rzędów. Na podkreślenie talii odjęłam, a potem dodałam oczka z obu stron, po obu stronach markerów oznaczających łączenie przodów z tyłem.
Dół zakończyłam pasem żeberek powtórzonych z karczka.
Rękawy robiłam w okrążeniach, nabrałam odłożone 42 oczka, spod pachy dobrałam 10, z czego 6 zgubiłam w 30 okrążeniach. Dalej dziergałam prosto, zakończyłam podobnie jak dół sweterka, pasem żeberek.

Z efektu jestem bardzo zadowolona, choć parę rzeczy można by poprawić. Użyłabym grubszych drutów, gdybym takie miała i zrobiłabym dłuższe rękawy, gdyby Ideal brany podwójnie był bardziej wydajny.
 A gdy już o idealu mowa....to nie zachwyca niestety....ma piękne kolory (ten granat, to pierwszy taki odcień w mojej szafie, od dawno, dawno, dawno minionych czasów licealnych), ale jest taki, hmm, zwykły, mało szlachetny, za dużo w nim akrylu, więc raczej nie liczę na trwały związek.
wzór: shalom cardigan
rozmiar: 34
druty: KP 5 mm
włóczka: ideal, bergere de France, 9 motków, kolor ALPIN
***
Dłubanie okrągłego karczku tak mi się spodobało, że z rozpędu  uplotłam córciance różową sukienkę z Jeansu.
Nabrałam ok. 60 oczek na drutki 3 mm i dobierałam wg schematu z szalonka, tyle, że co mniejszą ilość rzędów i gładko, bez żeberek. wyszło idealnie.

Na rękawki odłożyłam z obu stron po 40 oczek i dalej dłubałam radośnie i bezstresowo dokładając trochę oczek na fałdkę z przodu i co kilkanaście rzędów po obu bokach, by uzyskać linię A.
Dół sukieneczki zakończyłam falbanką ( 2 oczka z każdego).

wzór: własna improwizacja
rozmiar: na drobną 3,5 latkę
druty: KP 3 mm i 3,5 mm
włóczka: YarnArt Jeans różowy (2 motki) i liliowy (1/3 motka), kilka kolorowych resztek na szydełkowe kwiatki

***
z pomieszania win rodzi się słoń :)...Elephant, tak mi się jakoś ten kolor skojarzył...
Kolejny shalom, tym razem z ciemno popielatej Reginy Adriafilu. Były oczywiście kolejne modyfikacje, bo włóczka znacznie cieńsza.
Zaczęłam od 83 oczek, na plisy guzikowe podobnie jak w niebieskim zostawiłam po 8 oczek, dodawałam zgodnie z wzorem, oraz dodatkowo w ostatnim rzędzie karczku dodałam równomiernie 27 oczek = 227 oczek.

Podzieliłam po swojemu: 36o. (przód) 48o. (rękaw) 57o. (tył) 48o. (rękaw) 36 o. (przód)
Na zaznaczenie talii odejmowałam i dodawałam oczka 4 razy...
i na razie tyle, work in progress, cdn.... (czy ktoś mi podpowie jak i skąd, zamontować sobie taki pasek postępu prac obecnych "na warsztacie"???)
po głowie chodzą mi kieszonki.....
***
Myślę sobie też po cichutku,  że elephant nie będzie ostatnim wcieleniem shalomka, może dla córcianki uplotę odpowiednio mniejszy? Okrągły karczek w żeberka wciąga :)

piątek, 12 lutego 2010

po drugie....

dziękuję pięknie za miłe przyjęcie. bardzo to poprawia samoocenę :)



a na znak protestu antyzimowego kupiłam 2 całkiem wiosenne już bluzeczki, czerwoną i niebieską.......tylko kiedy ja je założę......

czwartek, 11 lutego 2010

od czego by tu....

uległam i wypuszczam balon próbny....
jeszcze nie wiem czy mi się spodoba....
no więc od czego tu zacząć? zacznę od metek! moich, własnych.
wykonanie ich jest banalnie proste.
wystarczy pomysł, bawełniana tasiemka, papier transferowy i żelazko.
dokładny przepis znalazłam tu: