więc w skrócie
Muskat na Nespelem, co się u mnie chyba Cierpliwość będzie zwać, w poniedziałek dojechał - dzięki nieocenionej Mariolci z e-dziewiaki, która skitrała dla mnie cztery brakujące moteczki....
Ale Nespelema nie przybyło nic a nic. Wieczorami jestem tak padnięta, że nie jestem się stanie na nim skupić.
Dłubię sweterek dla córcianki, Marina się zwie, co oznacza, że kolory ma sezonowo nadmorskie, biały, granat i kropla czerwieni. Z amande, fajnie się robi, zobaczymy jakie to będzie w eksploatacji.
Zdjęć robótki na razie nie ma.
Opisu bufek też nie.
Ale jest garść zdjęć z zeszłej soboty, jak widać dziecki (nie tylko moje) szczęśliwe, a Rysiek rośnie :)
4 komentarze:
Miło was znów widzieć, nie tu gdzie zawsze, ale znalazłam ;)
pozdrówka i tęsknimy
tu jestem zawsze :) na DI wpadam, czytam i uciekam....
Canon - jestem jak najbardziej Za ! Pozdrawiam
nie, Cano nie, Sony Alpha tak :)
Prześlij komentarz