niedziela, 6 marca 2011

mierne postępy

Powiem wam, że dziewiarsko jest marnie. Nie to, że weny brak, pomysłów czy czasu.... Jeszcze przed feriami zaczęłam czarny sweterek w typie effciowym, czyli kardigan, mały, kobiecy, dopasowany. Zaczęłam, bo odczułam brak takowego w szafie. Wzięłam robótkę ze sobą do Szczyrku, na stoku się nie dało, bo wiadomo, inne przyjemności, no i paluszki przy -12 grabieją ciut, ale wieczorami, po ciemku, oglądając Agentów NCIS w komputerze coś tam dłubałam i prułam. Na zmianę. Po powrocie bez zmian. Przed chwilą prułam znowu. Czyli idzie nędznie.



Piękna alpaka (artesano 4 ply), pięknie się z niej robi, no ale co ja na to poradzę, że nie lubię dziergać z czarnego? Coś mi się wydaje, że mimo małych rozmiarów będzie to długodystansowy projekt.....
Tym bardziej, że od piątku kuszą mnie 2 przecudnej urody moteczki Scumptious Lace z Zagrody.



To jest tak piękne (jedwab z merino 45%/55%), że mam ochotę przewinąć i natychmiast zacząć dziergać, tylko ten czarny..... wiem, że jak go rzucę, to nie prędko wezmę w łapki ponownie. Dlatego twarda jestem i nie przewijam. Jeszcze.
Planowo z tej pięknej wiśniowej włóczki ma być kolejny ogoniasty, tym razem z większymi ogonami, bo wełenki mam 20 dag.
Czyli lekko ma być. Kolorowo ma być. Bo ja wiosny chcę! Już! Teraz! Natychmiast! Jak na złość dziś padał śnieg, a ja go mam po kokardy! Więc w ramach zaklinania aury nabyłam drogą kupna coś czego brak w szafie też zidentyfikowałam już dobrą chwilę temu. Coś, czyli perfekcyjny trencz/prochowiec (nie czuję różnicy, jest jakaś?). Weszłam do Zary, zobaczyłam, zakochałam się i już wiedziałam, że bez niego nie wyjdę. Co za szczęście, że był rozmiar S.....


Jest świetny! Klasyczny w fasonie i kolorze (jakby ktoś był zainteresowany, to mają także czarne, granatowe i w ciemniejszym beżu), długość (czego na zdjęciu nie widać) taka ciut przed kolano, uniwersalny, do wszystkiego, do kiecek i do dżinsów, do trampek i do szpilek. Zawsze w dobrym guście. A propos szpilek to mam idealnie pasujące beżowo - czarne szpilki od Ryłki. No to dawać mi tę wiosnę, noooooooooo!!!

apdejt, specjalnie na życzenie Brahdelt :)

Ryłki mam takie




A na koniec również "perfekcyjne" uzębienie synowskiego. Właśnie kolejnego zęba stracił :)

13 komentarzy:

Rene pisze...

Trencz/prochowiec jest absolutnie obowiązkowy w szafie. Zgadzam się!!!

Czarnego też nie lubię dziergać, bo factico robota ciągnie się niemiłosiernie. Ale przetrwaj i wytrwaj, pisałaś że potrzebujesz owego :)

... a czerwone moteczki rozumiem, że Cię kuszą, są takie Twoje!!!

chmurka pisze...

Włóczki przepiękne, i ta czarna i wiśniowa, wcale się nie dziwię rozterkom, prochowiec świetny- pięknie w nim wyglądasz. A zdjęcie syna powalające !! Pozdrowienia

Lete pisze...

Ja też czarnego nie lubię i omijam szerokim łukiem.
Trencz/prochowiec to mus. Sama dostałam na jesień od Małża z Bolero za znalezienie pierwszego zęba u Synka (wg "tradycji" powinna być sukienka, ale wolałam płaszcz) - to tak a propos płaszcza i zębów ;-)

anulinka pisze...

Scumptious i mi jest dobrze znana. Uwielbiam za miękkość.. Płaszczyk obowiązkowo musi być. Koniecznie.

Ula Zygadlewicz pisze...

Zdecydowanie - dawać wiosnę!!!
Trzymam kciuki za czarnego opornego sweterka :)

rybka pisze...

Ciekawa jestem czy ten czarny to taki raczej prosty będzie, czy urozmaicony?
Włóczka z Zagrody niesamowita, aż zapragnęłam podobnej.

Brahdelt pisze...

Nie mam czarnego sweterka, nie mam jasnego prochowca, jakie ja mam braki w szafie!...
Rozumiem Twoją niechęć do dziergania czarnego, ja tez chodzę koło tego pomysłu, potrzebuję taki sweterek, ale nawet się nie mogę zebrać, żeby kupić włóczkę, a co dopiero zabrać się za dzierganie, ech...
Pokaż Ryłki! ~^^~

theli pisze...

Czy ten czarny sweter to w całości taki gładki? Bo na szczęście takie gładkości można robić nie patrząc na druty :)
Prochowiec to rzecz absolutnie niezbędna i podzielam Twoją miłość do nich :)

effcia pisze...

ostateczna koncepcja małego czarnego jeszcze się kluje :)

Krysia pisze...

Faktycznie, ten płaszcz czekał na Ciebie. Wyglądasz rewelacyjnie. Na pewno płaszczyk przyciągnie wiosnę, za która też tęsknie.
Nie dziwię się, ze kusi Cie merino z jedwabiem. Robiłam z takiej welny . Byla to jedna wielka przyjemność. A jak to się nosi, sama słodycz.

skolymka pisze...

Mam bardzo podobny płaszczyk tyle, że ciemniejszy beż. Zdecydownie jestem w nim zakochana. Tak jak powiadasz, i do trampek i do szpilek, ale dla mnie najczęściej do trampek :)

effcia pisze...

skolymka, no wiesz, ja niedostatki wzrostu muszę obcasami nadrabiać:)

Dorota pisze...

swietny blog!bede tu czesto zagladac!ja tez uwielbiam tworzyc!

pozdrawiam

Dorota

www.jewellerybijou.com