poniedziałek, 5 lipca 2010

co za noc....

zrobiłam wszystko co mogłam. oddałam swój jeden jedyny głos. przekonując niedowierzającego pana z komisji wyborczej, że jednak można być zameldowanym w jednym mieście i być na stałej liście wyborczej w innym. można. ja tak mam.
no więc oddałam głos. wspomogłam Owsiakową orkiestrę w zamian za niebieskie serduszko.
i czekałam.
w stresie ogromnym.

co za noc, co za emocje! jakie nerwy! większe niż mundialowe! po pierwszej nieśmiałej radości, przerażenie 10 minut po północy.... dosłownie stan przedzawałowy.
z ciężką głową kładłam się spać, koszmary mi się śniły!!!!!!
wstałam nieprzytomna, sięgnęłam po iphona, czy w ogóle warto z barłogu się zwlec, ufffffffffffffffffffffffff,  jednak się udało!!!!! jednak 5 punktów procentowych przewagi...co za ulga!!!!!! zwycięstwo normalności nad obłędem.....cieszę się jak dziecko!

5 komentarzy:

Antonina pisze...

"zwycięstwo normalności nad obłędem....." - o tak też się cieszę. Nawet Matylda specjalnie na niedzielę przyjechała z Krakowa, abyśmy zagłosowali rodzinnie, tak jak należy. Tyle, że jak patrzę na mapę Polski i żółte Podkarpacie - to nie mogę wyjść ze zdumienia, że tak wielu dało się tu tak zindoktrynować... A tak będziemy mieć pierwszą damę panią Anię,a nie kota...

Gazela pisze...

Jakoś nie emocjonuję się tak bardzo jak effcia wyborami... Zawsze naobiecują Bóg wie czego, a później i tak nic z tego gadania nie wynika. Bardzo jestem sceptycznie nastawiona do wydarzeń politycznych i dopóki na własnej skórze nie odczuję poprawy jakości życia, nie uwierzę w żadną obietnicę. I tego będę się trzymała ;-) Pozdrawiam.

Bea pisze...

Effciu ja się wcale nie dziwię Twoim koszmarom popółnocnym, bo ja miałam podobne!!!
Ja odkąd tylko mam prawo głosu, a mam je od pierwszych wolnych wyborów, zawsze z tego prawa i OBOWIĄZKU korzystam.

mordka pisze...

Oj ja też szłam spać wczoraj z sercem na ramieniu rano byłam nieprzytomna ale kamień z serca i ulga i wreszcie możemy być dumni że mamy prezydenta reprezentacyjnego i Pierwsza Dame Panią Anię a nie kota - Cos Martuchna się zasiedziała w pałacu Prezydenckim ze swoją rodzinką na koszt podatników i bez ich zgody - niech już skończą z tymi miesięcznicami po Katastrofie bo już mi nie dobrze - co bedą co miesiąc pod pałacem składać hołdy bez końca - Wreszcie ludziom otworzyły się oczy i poszli na wybory a Ci co nie poszli niech załują, każdy głos miał duże znaczenie i był na wagę zlota wierzę że dzięki temu możemy zmienić Polskę i tak sie stanie na pewno na lepsze może nie od razu na na pewno jest to mozliwe.
Nie wiem jak Wy ale ja mam ochotę wypic szampana z tego powodu :)

kachazet pisze...

U mnie w domu też ulga :) zwycięstwo zdążyliśmy już uczcić...