sobota, 20 listopada 2010

potyczki z malabrigo....

a właściwie porażki:(
tak się niedawno zachwycałam tą wełenką, mięcutka, lekka, w pięknych kolorach, no poezja. Poezja okazała się mieć jednak całkiem prozaiczne przypadłości. Albo też ja nie umiem się z jej delikatną materią obejść.
No ale po kolei.
Najpierw leżąc latem na greckim leżaku machnęłam sobie z malabrigo abrazo. Na drutkach nr 5. jest bez zarzutu.
Poszłam za ciosem i z tej samej wełeniki uczyniłam piórkowy. No i tu już nie jest tak fajnie. Zaraz po blokowaniu stwierdziłam, że się sfilcowało zdziebko. W noszeniu też się filcuje, pod pachami zwłaszcza. Piorę najdelikatniej jak potrafię, dodaję glicerynę, bo ponoć to pomaga i kicha. Filcuje się coraz bardziej. nawet by mi to nie przeszkadzało, gdyby nie to, że sweterek robi się coraz mniejszy.
Skoro abrazo robilam na 5 i jest ok a piórkowy na 4 i nie jest ok pomyślałam, że zrobię sobie kolejny piórkowy na grubszych drutkach, tak pomiędzy. Na 4,5.
No i zrobiłam. Ten sam rozmiar. Pomyślałam, że chcę ciut większy niż ten pierwszy był na początku. A jak zrobię ten sam rozmiar tylko na grubszych drutach to będzie ok. I było. Idealnie było........ do blokowania:(:( Po blokowaniu mam piękny sweterek w takim rozmiarze, że pewnie będę musiała mu nowego domu poszukać, bo ja jestem do niego stanowczo za mała. Kilka rozmiarów.
Nie wiem czy się mam śmiać czy płakać.....

Aż się boję coś nowego na druty wrzucać, żeby znowu potwora nie stworzyć......

Szlachetny worek się suszy....

Zła jestem.

Mam jeszcze tego trochę. 3 czarne "precelki" i pozaczynane niebieskości. Chyba schowam głęboko i nie prędko wyjmę, żeby się nie irytować.....

14 komentarzy:

edi-bk pisze...

Effcia, wejdź na bloga dorotei, właśnie poruszyły ten problem i daje wskazówki jak prać tego delikatnisia.
http://niechsiedzieje.blogspot.com/2010/11/o-praniu-i-blokowaniu-delikatnych.html

polkaknits pisze...

Zanim kupiłam pierwsze Malabrigo, trochę się naczytałam o nim i faktycznie dziewczyny pisały, ze potrafi filcować się zanim ukończyły robótkę. Ja jestem dobrej myśli. Mam czapkę z Malabrigo i jest przecudowna.
A czy robiłaś wcześniej próbkę?
Pozdrawiam!

effcia pisze...

ech, toć ja wedle tej metody piorę od wieków. a poległam.

effcia pisze...

tja, próbkę, hm, ten, no, kurczę, nigdy nie robię próbek...

Ewa pisze...

Malabrigo chyba tylko na szale i czapki; na sweterki nie za bardzo. Też się zraziłam, a szkoda bo zrobiłam sobie kosztowny zapas. Pozdrawiam Ewa

in. pisze...

uhh, współczuję, narobić się i taki smętny koniec:/ nie robiłam co prawda nic z merino od malabrigo, ale mam solidny zapas bardzo podobnego urugwajskiego merino - robiłam rękawiczki i mam prawie skończony sweterek - i nic. muszę w takim razie koniecznie zrobić jakąś próbkę i potraktować detergentem, bo mam podobnie, jak Ty - nigdy żadnych próbek.

jagnieszka pisze...

jejciu,no chyba się rozpłaczę bo ostatnio sporo kupiłam ale jeszcze nie zdążyłam się za niego wziąć

chmurka pisze...

Może odłóż jak się naczeka to może spokornieje ;)

Jola pisze...

Szkoda, ja też mam zapas tej włóczki. Teraz kończę sweterek i już się boję.Może te sposoby coś pomogą http://www.jak-to-zrobic.pl/index.php/a/3/b/8/c/46/d/0/id/155. Chyba nie masz już nic do stracenia. Pozdrawiam Jola !

effcia pisze...

ten pierwszy mi się sfilcował....a ten drugi straszliwie rozciągnął..... jakby nie mogły wypośrodkować.....

Jola pisze...

To może wypierz ten drugi jeszcze raz w cieplejszej wodzie i będzie dobry. Ja do prania dzianin ze 100 % wełny dodaję octu i do tej pory nic się nie sfilcowało. A temperaturę wody do prania i płukania mierzę termometrem , aby była taka sama ( niewiele ponad 20 stopni). Trzymaj się cieplutko i nie poddawaj się!

effcia pisze...

taaaa, to jest jakaś myśl, żeby go ciut podfilcować :D:D

Dorothea pisze...

No właśnie, effcia! Podfilcuj go lekutko, może będzie dobry?
A z tą zarazą to rzeczywiście trzeba ostrożnie.
Nie myślałam tylko, że ona raz w tę, a raz wewtę - tego nie rozumiem.
Ja sfilcowałam chustę.
Myślałam, że mnie rozerwie.
Łączę się w bólu i wścieku i serdecznie pozdrawiam:)

Ula Zygadlewicz pisze...

O matko, to ja się wstrzymuję w przyszłościowym myśleniu o nabyciu malabrigo...